Stolica designu przyciągająca kilkaset tysięcy gości Dutch Design Week. Miasto akademickie cieszące się popularnością wśród studentów kierunków technicznych i graficznych. A może centrum rozrywki wirtualnej, skaterów i dobrej kuchni. Zapraszamy na krótką wycieczkę po wibrującym Eindhoven, które zwiększa obroty i odnajduje swoją tożsamość.
– Eindhoven jest pełne energii. Zobacz nasze logo. Trzy drgające struny symbolizują dynamikę miasta – z uśmiechem tłumaczy Erik, z którym rozmawiamy przy kawie z tonikiem w kawiarni Coffeelab UC tuż przy wejściu do dworca kolejowego.
– W Eindhoven Philips stworzył pierwszą elektroniczną golarkę, dwa kilometry stąd powstała pierwsza na świecie kaseta magnetofonowa. Możesz to wszystko zobaczyć w muzeum Philipsa (https://www.philips.nl/en/a-w/philips-museum.html) – dodaje. Wiem, że w mieście znajduje się także muzeum marki DAF (https://www.dafmuseum.nl/en), ale niestety ze względu na ograniczony czas, decyduję, że odwiedzę je następnym razem. Dziś naszym celem jest dystrykt Strijp-S czyli ogromne tereny pofabryczne Philipsa, które po przeniesieniu produkcji, przeobraziły się w dzielnicę kreatywnych butików, galerii, restauracji i Area 51 czyli największego w Beneluxie krytego Skateparku (https://area51skatepark.nl/).
W drogę na dwóch kółkach
Rowery wypożyczamy w tuż obok mieszczącej się siedzibie informacji turystycznej, w której otrzymuje mapy i kilka publikacji na temat miasta. Wszystko w języku niderlandzkim i angielskim, którym posługuje się niemal każdy Holender. Śmigamy po mieście a wkrótce ścieżki rowerowe szerokości ulicy przestają mnie dziwić. Wszak właśnie w Eindhoven powstało pierwsze na świecie wiszące rondo dla rowerzystów Hovenring (https://hovenring.wordpress.com/). Holandia to jedyny kraj na świecie, w którym jest więcej rowerów niż mieszkańców a sieć asfaltowych dróg rowerowych liczy ponad 35 tysięcy kilometrów.
Po kilku minutach przejeżdżamy obok stadionu PSV, w którym grali m.in. Tomasz Iwan i Przemysław Tytoń. Klub Philips Sport Vereniging został założony przez rodzinę Philipsów w 1913 roku również jako element przedsiębiorstwa. Miłośnicy piłki nożnej mogą zwiedzić arenę i muzeum drużyny (https://www.psv.nl/english-psv/museum-tours/museum.htm). Obok stadionu rozciąga się Philipsdorf czyli pozostałości po wiosce fabrycznej budowanej w latach 1910 – 1916 r. dla pracowników, które w blisko 100 lat później otrzymały status chronionego miasta. Przypominam Erikowi, że kiedyś kibicowanie na holenderskich stadionach piłkarskich nie należało do najbezpieczniejszych rozrywek, ale Erik tłumaczy, że po zmianie prawa i wprowadzeniu drakońskich kar, sytuacja została opanowana i on sam wybiera się następnego dnia na pucharowe zmagania swojego klubu. – Jeśli wygrają, całe miasto świętuje. Warto to zobaczyć. – dodaje z uśmiechem.
Strijp-S
Po kilku minutach docieramy do Strijp-S. Parkujemy rowery (zamykając blokadę – ogromna ilość jednośladów powoduje, że Holandia to kraj, w którym również kradnie się ich najwięcej) i wchodzimy do wnętrz. W hali Anton odkrywamy Urban Shopper (https://www.urbanshopper.nl/) czyli zebrane pod jednym dachem stoiska i sklepy młodych artystów. Można tu znaleźć ręcznie szyte ciuchy, designerskie meble, orientalne lampy, indywidualne wzory biżuterii i wiele więcej niespotykanych gdzie indziej produktów. Wychodząc natykamy się na grupę dzieciaków biorących udział w warsztatach graffiti. Trochę dalej odwiedzamy, jak mówi Erik, najlepszą lodziarnię w mieście Intelligentia Taste Room (https://www.intelligentia.nl/) serwującą nieszablonowe smaki nie tylko mrożonych specjałów. A tym jak zaskakujące mogą to być wrażenia, niech świadczy motyw przewodni wrześniowego menu jakim były lody inspirowane najsłynniejszymi perfumami świata. Połączenie porcji J’adore z One Million? Prawda, że brzmi kusząco.
Po drugiej stronie rozległego placu mieści się Area 51, nad którego wejściem, wiszą splątane sznurowadłami trampki. Erik z przymrużeniem oka, tłumaczy, że to znak, że gdzieś w pobliżu można legalnie kupić produkty z coffee shopów.
Kryty skatepark robi niesamowite wrażenie. Niezliczona liczba ramp i przeszkód z jeżdżącymi, skaczącymi i fruwającymi na deskorolkach i bmx-ach dzieciakami. Tu też potwierdza się inne spostrzeżenie Erika, że Eindhoven to miasto otwartości i rozmowy. Wychodząc spotkamy jednego z feeriderów, który zagaduje nas tłumacząc różnicę pomiędzy prawdziwymi skaterami a tymi, którzy będą brali udział w premierowych zawodach olimpijskich w Tokio. Kolejna hala to dawna maszynownia, w której industrialnym wnętrzu znajduje się polecana restauracja Radio Royaal (http://www.radioroyaal.be/).
Na terenie Strip-S mieści się również największe w Europie centrum rzeczywistości wirtualnej Enversed (https://www.enversed.com/en/welcome/#pll_switcher). Gracze wcielają się tutaj w najróżniejsze postaci, walcząc z zombie czy grillując stosy hamburgerów w zatłoczonej restauracji. Miłośnicy designu muszą odwiedzić Yksi Expo czyli kolejną galerię-sklep z tylko holenderskim designem. Tuż obok jest MU ArtSpace (http://mu.nl/en), miejsce współpracy młodych artystów i projektantów oraz Natlab, goszczący kilka filmowych festiwali, w którym działają filmowcy i performerzy z całego świata.
W pierwszej chwili pofabryczna architektura nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, ale im dłużej przebywałem w tej okolicy tym więcej sprawiała mi przyjemności. To miejsce modernizowane ale zachowujące swój pierwotny charakter o czym przypomina górująca nad kompleksem wieża zegarowa, w której zamiast cyfr wstawiono litery tworzące napis Philips.
Miasto designu, młodych ludzi i światła
Co roku w październiku w 110 punktach miasta ponad 2 600 designerów i ponad 350 tysięcy gości tworzy największy festiwal designu w północnej Europie czyli Dutch Design Week (https://www.ddw.nl/en/home). Podczas tego znanego na całym świecie wydarzenia, mają miejsce wystawy, koncerty, debaty, ceremonie rozdania nagród i uroczystości. DDW koncentruje się na projektowaniu przyszłości i zwraca szczególną uwagę na wspieraniu nowych talentów.
To zresztą nie jedyna inicjatywa i miejsce, w którym główną rolę odgrywają młodzi ludzie. Eindhoven to także duży ośrodek akademicki. Swoją siedzibę ma tutaj Uniwersytet Techniczny (https://www.tue.nl/en/) i ceniona Design Academy (https://www.designacademy.nl/) przyciągające rzesze studentów z całego świata. Z kolei właściciele start-upów odnajdą w Eindhoven duże wsparcie w rozwijaniu innowacyjnych projektów (https://www.thisiseindhoven.com/en/start/editors-picks/why-eindhoven/6-places-for-startups). Kolejnym wydarzeniem wynikającym z historycznego DNA miasta jest organizowany od 2006 r. w listopadzie GLOW Eindhoven czyli Międzynarodowy Festiwal Światła (https://www.gloweindhoven.nl/en), który w zeszłym roku przyciągnął 750 tysięcy gości. To jedno z pięciu największych tego typu wydarzeń na świecie.
Pomimo, że Eindhoven to piąte największe miasto Holandii (ok 220 tys. mieszkańców) nie wyczułem pośpiechu dużej aglomeracji a raczej fajną atmosferę chilloutu. Dla niektórych może to oznaczać nudę, ale dla mnie był to niewątpliwy atut, który w połączeniu w obowiązującej w centrum strefie ekologicznej bez pojazdów silnikowych, sprawił że czułem się w nim bardzo dobrze.
Spokojne odkrywanie stojącego na centralnym placu 18 September Square futurystycznego budynku The Blob włoskiego architekta Massimiliano Fuksasa, czy Latających kręgli stworzonych przez małżeństwo Claesa Oldenburga i Coosje van Bruggen. Świetne piwo serwowanym w pubach przy Stratumseind oraz pysznej włoskiej kuchni w restauracjo-galerii Kazerne (https://kazerne.com/en/eat-drink/bar-bistro-kazerne/) przekonało mnie, że warto do Eindhoven wracać.
Choćby po to, by tym razem odwiedzić muzea i budynki tutejszych kościołów w tym klasztor Św. Augustyna, w którym niedawno powstał hotel Mariënhage (https://www.marienhage.com/en/) i
ocalały z wojennych bombardowań rzymskokatolicki kościół pod wezwaniem Św. Katarzyny. Do zobaczenia w Eindhoven.
Artykuł ukazał się w magazynie All Inclusive